Popularne posty

niedziela, 19 lutego 2017

A kiedy przyjdzie także po mnie zegarmistrz światła purpurowy

18 lutego ?  2017 niedziela/ poniedzialek

Kiedy człowiek się starzeje coraz częściej myśli o śmierci i umieraniu. W końcu mam już bliżej niż dalej... Nie , nie zastanawiam się nad tym zbyt często , bo to żle nastraja i niczego nie zmienia. Ale bliżej mi do ludzi starszych i bardzo starych. Częściej się z nimi utożsamiam. Jaki jest stan ich uczuć? Jak sobie radzą z myślą o nadchodzącym końcu życia ? Jak nie poddać się przygnębieniu a nawet depresji gdy nie możemy już marzyć i planować ? Co czuli, co myśleli moi dziadkowie i rodzice gdy umierali ? Czy moglam im pomóc ? Jak ? 

W dzisiejszych czasach nietrudno jest znależć odpowiedż nawet na najimtymniejsze pytania dotyczące ciała i duszy. Bez większego wysilku docieramy do naukowych i nienaukowych interpretacji interesujących nas zagadnień. Przeczytamy o narodzinach, dojrzewaniu, milości, nienawiści i wielokrotności innych uczuć. O starzeniu się i chorobach. Tylko o umieraniu jest tak niewiele. To prawda, nie dane  jest nam porozmawiać z tymi , którzy umarli. Są jednak relacje lekarzy i osób czuwajacych przy umierających. Medycyna potrafi opisać proces umierania. 

  Chory jest tak osłabiony , że nie opuszcza łóżka. Potrzebuje naszej pomocy w karmieniu, czynnościach higienicznych i przy wydalaniu.Niknie w oczach.Coraz częściej śpi i jest zmęczony.Zdarzają się krótkie epizody przytomność i nawiazania kontaktu z otoczeniem , potem chory znów wraca do stanu izolacji . Często towarzyszy temu poczucie samotności, znikomości, czasem lęku i rezygnacji. Jeśli chory mówi, proste informacje dotyczące dnia dzisiejszego mieszają się z ważnymi. Czasem opowiada o odwiedzających go zmarłych bliskich . Mówi więcej o sobie, koncentrując się na wybranych momentach swojego życia .A gdy nadchodzi agonia bywa zaniepokojony, pobudzony, czasem ma halucynacje i omamy. Cera robi się ziemista, sinieją wargi oraz palce u rąk i stóp. Rysy twarzy wyostrzają się. Umierający ma kłopoty z odktuszaniem wydzieliny w gardla i nosie - przez co jego oddech robi się glośny, rzężący. Nie może pić, oddawać moczu ani kału. Towarzyszy temu poczucie dyskomfortu, nasilają się objawy bólowe związane z chorobą lub tylko z niewygodą związaną z nieuruchomieniem i usztywnieniem ciąla Nerki przestają działać , wówczas może pojawić się stan śpiączki. Nawet jeśli ona  nie nastąpi umierający jest półprzytomny. Kiedy przestaje pracować serce , organizm jeszcze przez 4 minuty walczy o oddech. Do śmierci mózgu.
 
   Każdy kto czuwał przy umierającym rozpozna powyższe objawy. Szkoda , że kiedy umierają najbliżsi nie zawsze jesteśmy na to przygotowani. Choć liczymy się, zwłaszcza przy nieuleczalnej chorobie, ze śmiercią - nie chcemy o niej słyszeć. Wolimy projektować radosne wizje niż nauczyć się towarzyszyć kochanej osobie w ostatnim stadium jej choroby i umieraniu. A kiedy koniec nadchodzi jesteśmy zbyt wstrząśnięci i zrozpaczeni by pomóc, wysłuchać, zapamietać. Jednym brakuje nawet serca i empatii by zaopiekować się chorym gdy sam już sobie nie radzi. Oddawanie chorych lub starych rodziców do domu opieki lub szpitala bywa spolecznie akceptowane .Pięć na sześć nastolatków w Polsce uważa takie wyjście z normalne i 'wygodne' dla obu stron'. Jakby babcia czy dziadek nie mieli już prawa do życia w domu rodzinnym i do miłości ! 

My 7yr old daughter and her 90yr old great grandmother:


Na szczęście wiekszość z nas pozostaje przy kochanej osobie do ostatniej chwili. Z przerażeniem i bezradnością obserwujemy zachodzące w niej zmiany. Nie zawsze rozumiemy co się w danym momencie dzieje i nie reagujemy prawidłowo na sygnaly , które nam wysyła. Dlaczego babcia poplakuje i szuka naszego towarzystwa nawet w nocy , choć jak twierdzi nic jej nie boli. Gdybyśmy zostali uprzedzeni o chwilach nadaktywności i niepokoju , który niejednokrotnie poprzedza śmierć - może zarwalibyśmy kolejną noc by pobyć z babcią. Wysluchać , zrozumieć , dodać otuchy. A potem wyczytalibyśmy z ruchu warg o co nas prosi. Poprawilibyśmy poduszki, zwilżyli usta, rozmasowali zesztywniale stopy... 

 Gdy umiera kochana osoba chcemy przede wszystkim wiedzieć czy nie cierpi. Co czuje gdy nie jest przytomna lub nie jest w stanie tego nam powiedzieć ? W tym miejscu nauka milczy. Na moje pytanie czy mamę coś boli , oddany nam pan doktór powiedzial , że nie. Mamie jest tylko ' niewygodnie' . Powiedział do z takim przekonaniem , że jego slowa nadal, po 20 latach są dla mnie pocieszeniem we wspomnieniach tamtych strasznych godzin. 
A world of trouble is silenced by one kiss from Grandpa.:                                          
Inne żródła mówią , że tuż przed śmiercią nasz organizm aplikuje do mózgu dużą ilość serotoniny i umieramy w poczuciu szczęścia. Może więc natura zdecydowała się nam osłodzić umieranie ? Dość powszechnym jest także napomykanie chorego o spotkaniu z nieżyjącymi bliskimi. Przypisuje się to jednak halucynacjom .Niestety pozostałe dane na temat przeżyć umierającego pochodzą już tylko od wspomnień z kategorii ,życia po życiu, oraz z relacji niektórych osób , które czuwały przy zmarłym. Te ostatnie zasługują na uwagę. Zarówno bliscy jak i personel hospicjów wspomina czasem wrażenie naglego przypływu energii lub jasności  w pomieszczeniu gdzie właśnie ktoś umarł.. Jak to się dzieje ? Tego jeszcze nikt nie wyjaśnił, choć zjawisko już nazwano 'współuczestniczeniem w śmierci'.

Wszyscy się boimy śmierci, bo jej nie znamy. Gdyby z procesu umierania wykluczyć ból, brak oddechu i inny dyskomfort - co wydaje się do zrobienia - nie byłby on może taki straszny. Skoro przeżyliśmy urodziny, różne choroby,poród,  operacje, starość - proces umierania ciała bylby tylko kolejnym doświadczeniem życiowym . Towarzyszenie w tym ' oswojonym ' procesie swoim bliskim nie byloby takie potworne.  Zyskiwalibyśmy też nowe doświadczenie uodparniajace nas być może na własne umieranie.

Róbmy więc wszystko co możliwe by umieranie swoich kochanych uczynić lżejszym . 

Któregoś dnia zadzwonił telefon. Starsza pani w słuchawce wołała na pomoc Marysię. Mówiła , że jest jej słabo i upadla. Leżała na podłodze. Domyśliłam się , że staruszka pomyliła numery telefonów. Powiedziałam , że zaraz  zawiadomię Marysię, ale przedtem wezwę pogotowie. Pani zaprotestowala mówiąc , że bardzo się wstydzi ponieważ ma rozwolnienie i zabrudziła podłogę. Ścisneło mi się serce. Jakże przestraszona i samotna , a jednocześnie nadal pełna godności wydawala się ta starsza pani leżąca gdzieś w pustym mieszkaniu... Starałam się towarzyszyć tej pani, choć tylko przez telefon , w podnoszeniu się z podlogi i przejściu do drzwi. Kiedy 'posadzilam ją" na krześle przy drzwiach , udało mi się wezwać  pogotowie i dodzwonić do Marysi. 

Nie zostawiajcie swoich chorych samych. Bądżcie blisko nich do końca. Może w chwili waszej śmierci też ktoś czule potrzyma was za rękę...