Popularne posty

niedziela, 9 sierpnia 2015

Z wnuczętami w górach Olimpu

10.08.2015  godz 2.06 Znowu poniedziałek

A może i dobrze. Bo coś znów mi sie na wspomnienia zebrało...

Bo dni takie upalne..A ja tak dawno nigdzie nie wyjeżdżałam. I pomyśleć, że kiedyś co wakacje brałam dziecko, mamę lub partnera i nad wodę wielką i głęboką. Potem zostałam sama i jakoś te wakacje straciły urok. Byłam samotna na plaży, samotna w tlumie wczasowiczów, samotne letnie wieczory gdy obok roześmiane towarzystwo. No i zaczełam zostawać w domu. Nawet nie wiem jak się to stało.Obiecałam sobie ,że będę wyjeżdżać z wnuczętami, gdy rodzice będą musieli pracować.
Ale  moje dziecko oddało swoje dzieci drugiej babci, która ma dziadka. Czy jest przez to lepsza ode mnie?

Czy ja  poświęcałabym wnuczętom mniej uwagi, troski?Czy nie czuwałabym nad ich bezpieczeństwem ? Całe życie to trenowałam to z moim dzieckiem, dlaczego teraz gdy jestem starsza, uważniejsza, dokładniejsza - miałoby być inaczej?A może chodzi o to, ze nie mogłabym utrzymać na wakacjach dwojga wnucząt, a tamtych dziadków na to stać? Ale własciwie dlaczego miałabym utrzymywać dzieci moich dzieci? Czy ja kiedykolwiek prosiłam rodziców by utrzymali moje dziecko? Nawet mi to przez myśl nie przyszło, przeciwnie, sama zapraszałam ich na wakacje, wczasy, wyjazdy i sama za to płaciłam. Milo mi było gdy chcieli się przy okazji zająć moim dzieckiem. Czy nie wystarczy ,że fundują wnuczętom lody, kino, karuzelę i tysiące innych wczasowych przyjemności?

I ja zabierałabym wnuczęta na plażę , uczyła pływać, budowała z nimi średniowieczne twierdze z piasku. Na spacery kilometrami brzegiem plaży. Wspinałabym się na latarnie morskie, choć mam lęk wysokości.Zwiedzałabym stare bunkry na plaży.Sponsorowałabym  portrety dzieci malowane przez deptakowych artystów.A w powrotną drogę zabierałabym wnuczeta ciuchcią na kołach. Zwiedzałabym, tak jak kiedyś z moim dzieckiem, stare pałace i zamki. Uczyłabym, tak jak mnie uczono, rozróżniać ptaki i zwierzęta przy leśnych szlakach.Jeśli trzeba rozbiłabym namiot i zorganizowała obozowisko, przy okazji ucząc wnuczęta radzenia sobie w warunkach campingowych. Pojechalibyśmy na wycieczkę rowerową po okolicy.

Dopilnowałabym też żeby:     - nie utopily sie
                                                - nie poparzyły na slońcu
                                                - nie przeziębiły
                                               - nie jadły niemytych owoców
                                                  -nie spadły z karuzeli
                                                - nie chodzily po wydmach
                                                - nie sypaly piaskiem
                                                - nie siedziały w mokrym kostiumie
                                                - nie wchodziły do wody gdy są rozgrzane
                                                - nie oddalały się poza pole mojego widzenia
                                                - nie pływały kajakiem bez kapoka
                                                 - nie skakały z wysokości
                                                 - nie pełzały po ziemi
                                                 - nie zabierały zabawek innym dzieciom
                                                 - nie dotykały obcych psów
                                                 - nie wypływały w morze na materacu
                                                 - nie...
                                                   
Czy mam wystarczajaco wysokie kwalifikacje? 


I uwaga , moje dziecko, gdybyś przypadkiem przeczytalo to kiedyś - spójrz na datę tego posta. Jesli
moje wnuczęta nie przekroczyły jeszcze 14 lat, a wyrosły już z pieluch - rozważ proszę swoje zezwolenie na zabranie ich na zagranicze wakacje. Moi rodzice zabrali mnie pierwszy raz za granicę gdy miałam 11 lat. Do tej pory pamiętam z tego pierwszego wyjazdu bardzo wiele. Pojechaliśmy do socjalistycznej Jugosławii, państwa, które , jak na obóz wschodni było pod każdym względem bardziej światowe.Co prawda w tamtejszym nowoczesnym i eleganckim nadmorskim hotelu również można było przehandlować polską suszarkę do włosów za sieczkę prawdziwych korali, ale poza tym świat miał całkiem inną barwę. Pamiętam niebieskie morze i gorące słońce. Cyprysy i konwalie wielkości człowieka.  Kolczaste jeżozwierze w wodzie i rozgwiazdy przed rybackimi chatami.Kolacje na otartym tarasie gdzie grała orkiestra, wiał ciepły wiatr od morza i cykały cykady. Tam po raz pierwszy poczułam jak ważna jest umiejętność eleganckiego zachowania przy stole, do czego używać których sztućców i w jakiej kolejności.Co robić z serwetką i jak jeść krewetki. A przede wszystkim, że jedzenie nożem i widelcem nie jest jedynie fanaberią rodziców. Dotychczas po pokrojeniu mięsa odkładałam nóż i posługiwałam się samym widelcem. Na tamtym tarasie przeszłam  przyśpieszony praktyczny kurs używania obu sztućców.Przerabiałam go pod surowym okiem stojących obok kelnerów, którzy tylko czyhali aż odłożę nóż i zacznę dziubać widelcem i zabierali mi talerz z niedojedzonym daniem. Spieszyłam się z jedzeniem jak nigdy wcześniej , mimo to talerze z pysznymi daniami odchodziły, jeden po drugim do kuchni. Wpadłam w  rozpacz. Oto tu, w tej eleganckiej restauracji, pośród tak wielu wykwintnych potraw - grozi mi śmierć głodowa! W końcu rozbawiony tata ulitował się nade mną i wyjaśnił jak ułożyć OBA sztućce by zasygnalizować obsłudze,że jeszcze będę jadła lub ,iż już skończyłam.
 Podróże kształcą i niech to sobie będzie truizm, ale tak jest.

Tak więc dziecko moje, chciałabym zabrać twoje dzieci za nasze granice. Wystarczy ,że opłacisz im pobyt i przelot, a ja zorganizuję resztę. Mam nadzieję, że w chwili gdy to czytasz moje wnuczęta nie są jeszcze nastolatkami, bo gdyby..to przechlapane. Wszyscy będziemy za starzy. Ja, bo wiadomo. One, bo już nigdy nie powtórzę wyjazdu za granicę z naburmuszonym, ustawicznie niezadowolonym nastolatkiem. Nie będę odpędzała wakacyjnych wielbicieli płci obojga ani przeszukiwała pokoi hotelowych w poszukiwaniu nastoletniej pociechy. Już to przerabiałam , teraz sami się męczcie.

Ale jeśli moje wnusiątka mają po 10 - 12 lat, jedziemy! Na rozgrzewkę proponuję Chorwację.Niechże zobaczą te piękne kolory nieba i ziemi. Dubrownik, jedno z najpiekniejszych miast świata. Pałac Dioklecjana w Spilcie, już odbudowany po wojnie. Przy okazji przemycę im kawałek wspólczesnej historii i opowiem o przyczynach wojny w byłej Jugosławii.Opowiem jak ten piękny kraj wyglądal bezpośrednio po wojnie. Ile nieszczęścia przyniosła ona miejscowym miastom i ich mieszkańcom.Przyjechałam to w poszukiwaniu dawnych pięknych wspomnień a zastałam ruiny, zgliszcza, wypalone domy, wymarłe wioski . I ludzi , którzy mieli krew na rękach. Potem dla otuchy pokażę im ławkę nad portem w Trogirze. Pod palmą, tę samą i w tym samym miejscu co przed laty gdy tata robił nam na niej zdjęcie. Zabiorę moje dzieciaczki do nadmorskiej tawerny w ciepły letni wieczór i postaram się by zasmakowały we 'frutti di mare' tak jak ja przed laty.Uwielbiam krewetki do dziś. Ciebie, dziecko też nauczyłam tego smaku.

 W kolejne wakacje pojedziemy do Włoch, tak jak kiedyś z tobą.Pokażę im Wenecję, kto wiem może ostatni raz zanim zaleje ją morze. Popłyniemy gondolą. Zostaniemy na placu Św.Marka do wieczora by potem w zachwycie słuchać  tam światowej sławy orkiestr grających niezapomniane przeboje.Usiądę z nimi przy stoliku na świeżym powietrzu w jednej z najdroższych na świecie kawiarenek i zafunduję najdroższe na świecie lody.Niech chłoną zapach Wenecji, morza, kanałów, wieczoru. Starego miasta i starych kamienic. Niech słuchaja obcojęzycznego tlumu turystów. Niech zapamiętają to na zawsze.

Dalej Kreta. Cale dwa tygodnie na tej wyspie.Miasto pod Olimpem. Opowiem im o Zeusie i Herze, o Posejdonie i Hestii, o Hadesie i Demeter, Afrodycie i Hefajstosie. Kiedy słucha się tego patrząc na ponure, ogromne, ginące w niebie góry Olimpu każda legenda jest głębsza, prawdziwsza , bardziej zrozumiała niż na lekcji historii w szkole. Znacznie łatwiej jest wyobrazić sobie bogów greckich spoglądających na ludzi z wysokości Olimpu.Można też nareszcie zrozumieć dlaczego widok tych gór tajemniczych i grożnych skłaniał starożytnych Greków do tworzenia legend o wszechmocnych wladcach o ludzich cechach.Popłyniemy rybacką łodzią na Spinalongę  by dowiedzieć się jak w latach 50 tych ub stulecia wyglądalo życie trędowatych skazanych na przebywanie w tym miejscu wiecznego odosobnienia. Jak wiele można dowiedzieć się o tam o ludzkiej naturze.

Jeszcze dzień na zwiedzenie przyczepionych do zboczy gór , nadmorskich klasztorach. Cofnięcie sie w czasie o cale wieki. To doświadczenie pozostajace w pamieci na całe życie.
I czas na Grecję starożytną  choc wspólczesną. Pokażę moim wnuczętom Akropol nocą.Wyjaśnię jak wyglądało życie sportowe czasów antycznych przy okazji wizyty na jednym z zachowanych wysoko w górach stadionów. Wytłumaczę co wspólnego miał Hipokrates z Igrzyskami Olimpijskimi i jak narodził się zawód lekarza. Pokażę pierwsze starożytne szpitale- sanatoria. Może uda mi się sklonić moich potomków do zadumy nad ludzką myślą i geniuszem.Opiszę sceny odgrywające się w wyroczni w Delfach. Zacytuję Słowackiego nad grobem Agamemnona. Pod Termopilami opowiem o Sparcie . Wyjaśnię skąd wzięło się powiedzenie : prowadzić spartańskie życie i odmitologizuję  historię. 

Postaram się by dzieci nie tylko się nie znudziły, ale nie miały chwili czasu na marudzenie, zbyt zajęte przeżyciami. I będę miała nadzieję, że któregoś dnia przyjadą tu ze swoimi dziećmi...








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz