Popularne posty

piątek, 31 lipca 2015

Grzesie

1 sierpnia ( rocznica Powstania Warszawskiego) 2015
01.03

Weekend jest czasem zwijania się do środka, do siebie. Pojawia się jakaś tęsknota za kimś bliskim, za byciem kochaną. Za sensownymi powrotami. Za byciem potrzebną i potrzebującą.

Całe życie targała mną taka tęsknota. I bywało nieraz wytargała. Mimo to jak przyszło co do czego dość szybko uciekałam gdzie oczy poniosły...Pamiętam pierwszą licealną. Byłam dziecinną piętnastolatką w fartuszku z tarczą gdy zakochałam się prawdziwą wielką miłością w Grzesiu z drugiej klasy.Grześ to moje szczęśliwe imię męskie. Co i rusz spotykałam w życiu jakiegoś Grzesia , który oczarowywał mnie swoja wrażliwością, czułością i niebieskimi oczami. Ten pierwszy był jednak zdecydowanie najważniejszy. Miał 17 lat i był bardzo samodzielny. Chciał,żebym chodziła z nim do kawiarni - a ja wstydziłam się kelnerki. Organizował prywatki, na których zajmowałam miejsce w rogu miedzy starym kaflowym piecem a stołem  i nie chciałam się stamtąd ruszyć.Czekał na mnie po drodze do szkoły i odprowadzał mnie po szkole do domu.Czasem zapraszał mnie do siebie .Słuchaliśmy Beatlesów i Okudżawy z plastikowych płyt adapterowych. Rozmazywał mi tusz pod oczami. Robiliśmy dlugie spacery do pobliskiego ZOO , ja szłam po wyższym murku a od podtrzymywal mnie za rękę. 'Mimozami jesień się zaczyna..- śpiewał Niemen, a może to tylko ja łączę te piosenkę z tamtym czasem- '..to Ty jesteś tą dziewczyną , która do mnie wychodziła do cukierni.' Byliśmy jedna wielka wrażliwością. I było pięknie i delikatnie. Jak nigdy potem.

Ale już wtedy szybko się nużyłam. Przede mną było cale, wspaniałe życie. Jak mogłam zatrzymać się na dłużej ?  Potem spotykałam Zbyszków ( to moje drugie dość szczęśliwe męskie imię), Krzysiów, Jacusiów,Kub..ów ? Ale tylko w Grzesiach się zakochiwałam na amen, tj co najmniej na dwa lata.Za mąż wyszłam kompletnie bezmyślnie za ..Lesia, nic dziwnego ,że zaraz wróciłam. Ta chwila bezmyślności zaowocowała za to MOIM WSPANIAŁYM PIĘKNYM DZIECKIEM. I chwała Bogu za to. 
 Z czasem nauczyłam się,że mężczyzna to stworzenie niedoskonałe, ułomne wręcz. Jednak w odróżnieniu od wielu moich koleżanek , nie czułam potrzeby dawania mu taryfy ulugowej, a tym bardziej matkowania. Dlatego zaskoczeniem była dla mnie miłość wieku  średniego.Czterdziestolatek Grześ miał za sobą, tak jak ja, przejścia mimo to wykazał się dużą świeżością poglądów i uczuć. A także, przynajmniej na wstępie, opiekuńczością. W zestawieniu z rozwiniętą inteligencją , a może tylko ponadprzeciętną elokwencją i wysportowanym ciałem ten Grześ stanowił dość atrakcyjnego mężczyznę. Poczułam,że wszystko rozumiem, nareszcie. I dobrze .

Teraz tym bardziej potrzebuję zaopiekowania. Ale czy to nie śmieszne kazać się komuś zachwycać staruszką ! I jeszcze chcieć czegoś w zamian? 

Ani panie ani panowie wydają się nie mieć do tego przekonania. Wystarczy zajrzeć na pierwszą z brzegu 'Sympatię'. Co i rusz któryś się tłumaczy,że pisać może tylko raz dziennie bo nie wykupił Premium. Doskonale rozumiem, ja też nie wykupiłam. Widać obie strony nie traktują sprawy poważnie.Bywanie na portalach matrymonialnych, daje nam chwilowe wrażenie ,że przecież coś robimy by zmienić naszą samotność i znależć strawę duchową. Potem dostajemy maile od: mlodzieży w wieku naszych dzieci; od wyjeżdżających właśnie na wczasy i w związku z tym proponujących miejsce we wspólnym pokoju nad morzem. Od apetycznych 50 i 60 latków z siedmiorgiem dzieci i pól tuzinem byłych żon.Od tęskniących do czystej przyjażni panów żonatych i separowanych ( co na jedno wychodzi). Współczujemy żonom i dziękujemy opatrzności za brak takich trosk. Wreszcie kiedy się znajdzie ktoś interesujący,piszący, raczej samotny i odpowiednio kilka lat starszy ( by samej poczuć się młodszą ) , okazuje się on być bardzo brzuchatym panem w szerokich spodniach i znużonym wyrazie twarzy. A co ja zrobię z tym staruszkiem ?! - ta myśl powala i zniechęca.

Tak wiec skazana na obserwacje czysto teoretyczne, przyglądam się mężczyznom spotykanym na codzień i usiłuję dopatrzyć sie w nich przymiotów, jeśli nie powierzchowności to choć intelektu, albo przynajmniej stosownej mądrości życiowej. Koncentruję się przy tym mocno, by zauważyć również tych, których jakoś dotychczas nie widziałam.

O proszę bardzo , jakiś 40-tek, na oko, pyta o moje ulubione bułeczki z jagodami. Zajmuje przy tym całą długość lady, nie puszczając nikogo przed ani za siebie. Przemieszcza się od bułeczek do pączków i z powrotem. Dopytuje się o zawartość kremu w bułeczce i porównuje. Minę ma przy tym ogromnie niezadowoloną. Koncentruje na sobie uwagę personelu i pokornie czekających klientek.Ostatecznie wychodzi niczego nie kupując. A oto i drugi amator.Tym razem parzysty, po 60 -tce. Żona kupuje on żartuje. Dlaczego dziś buleczka jest o 20 groszy droższa niż tydzień temu, ekspedientka wyjaśnia ,że zmienił się dostawca. - Gdybym wcześniej to zauważył, to bym na pewno nie kupił - pan nie słyszy wyjaśnień. -Ale zapłaciliście Państwo tylko 4 złote- zauważa nieśmiało sprzedawczyni.Żona potakuje, tak cztery złote. - No, w końcu raz się żyje , prawda? - pan obraca wszystko w żart i żartuje tak jeszcze przez 5 minut. Głos ma tubalny, zagłusza nieśmiałe próby innych klientek. Słyszę jak , już w drzwiach pyta żonę ile naprawdę zapłaciła. Starsza pani jest z lekka zirytowana, ale tłumaczy cierpliwie. Odprowadzam ich wzrokiem gdy pan ładuje torebkę z bułeczkami do swojego mercedesa.

Dzisiaj zaliczyłam jeszcze aptekę. Zator. W kolejce ja, za mną kolejne panie. Przy okienku trwa ogromny chłop po 70 tce. Rzucone niedbale kule tarasują resztę przejścia. Zmęczona pani magister cierpliwie wyjaśnia pomyłkę z receptą. - Ja tej dziumdzi ze szpitala takiego narobię rabanu,że jej buty pospadają!- krzyczy poczerwieniały ze złości niedawny pacjent. Pani magister robi kserokopię, wyjaśnia co należy poprawić a facet krzyczy. Wkrótce cała apteka wie dlaczego leżał w szpitalu i jakie leki otrzymał. Pani magister chce mu wydać z drugiej recepty relanium, ale dowiaduje się, my też, że pan niczego na sen nie potrzebuje , bo jest niespodziewanie spokojny i pieniędzy wydawać nie będzie. A ta lekarka to za miotłę powinna a nie jego leczyć . I jeszcze parę niecenzurowanych.
A ja myślę o żonie, która czeka na niego w domu.Ile jej się dostanie..I oddycham z ulgą,że to nie na mnie padło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz