Popularne posty

sobota, 22 sierpnia 2015

HATE

Który to dzisiaj ? 23 sierpnia chyba. Soboto-Niedziela 

A wydaje mi się, że to już poniedziałek. Powinnam pracować, a zabrałam się za to co lubię - za pisanie. Na dziś mam temat dość ponury.. To żle, bo w niedzielę nie lubicie czytać o rzeczach smutnych. Tak wynika ze statystyk mojego bloga. Największym powodzeniem cieszy się niezmiennie 'Ja jestem młoda, ja tylko tak wyglądam', a tuż za nim szusuje 'Z wnuczętami w górach Olimpu'. Potem 'Droga do BabciLandu' i 'Wsparcie finansowe po 50 tce'.Popularność tego ostatniego jest dla mnie zrozumiała - za mało mamy pieniędzy , dlatego każda podpowiedż gdzie po 50 tce możemy ich szukać wzbudza zainteresowanie. Niestety wiem też  jaki bardzo czujemy sie rozczarowani gdy pod dobrze zapowiadającym się tytułem nic nowego się nie kryje.Znów narzekania, marudzenia i dobrze wszystkim znane fakty. Kiedy przychodzi mi przeczytać kilka takich artykułów na interesujący mnie temat - często na cały wieczór czuję zniechęcenie do szperania w internecie. 
                                          
Boy, that explains a lot!! thepsychmind: Fun Psychology facts here!:
Nota bene byłabym  bardzo szczęśliwa gdyby ktoś z Was podsunął mi jakieś rozwiązania, pomysły na konstruktywne rozwiniecie tematu, podzielił się doświadczeniem. Chcę i boję się. Bo czesto za komentarzami i opiniami płynie krytyka. A ja czuję się jak ten dmuchawiec na wietrze, wystarczy jedno złe słowo i już rozpadam się w 'drabiezgi' .Tymczasem pisząc w internecie trzeba być uodpornionym  na krytyczne opinie, tym bardziej trudne do przełknięcia ,że często niezrozumiałe, przesycone złymi emocjami. W tym wirtualnym , bezosobowym świecie, urodziło się zjawisko o modnej ostatnio nazwie :

                                                   HATE

Nazwa wkurzająca, bo kolejna zapożyczona z angielskiego. Jakbyśmy nie mieli polskiej 'nienawiści'. A jednak nie, to nie to samo. 'Nienawiść' jest jakoś szlachetniejsza , trwalsza, bardziej określona. Łatwiej z nią polemizować, wiemy z jakich ludzkich uczuć, doświadczeń wynika. 'Hate' nie bywa ubrany w logiczne sformułowania. Częściej ma formę bezprzedmiotowego jadu sączącego się w naszą stronę z ust ludzi, których nie znamy. Nie wiedząc skąd się wziął i o co mu chodzi , czujemy się bezbronni wobec takich ataków. 
 Kim są hateujący? To ludzie, którzy, wg psychologów, specjalistów od przestępstw z nienawiści                 pedagogów, socjologów , a także zwykłych internautów:
 a) nie lubią siebie samych. Zwykle oznacza to niską samoocenę
 b) chcieliby być tobą
c) widzą w tobie zagrożenie
d) czują się silnie związani z jakąś grupą społeczną lub osobą, która  nienawidzi
    ciebie lub przedstawicieli twojej grupy. Na zasadzie: ' Jeśli mój przyjaciel Cię
    nienawidzi to ja nienawidzę Cie automatycznie'
e) mają upośledzoną wrażliwość na cudze cierpienie
f) to młodzież, która  uprawia cyberbulling , czyli pisze rzeczy obrażliwe by kogoś                                  skrzywdzić
g) są na codzień spokojni i niekonfliktowi, a jedynie anonimowa samotność 
    w internecie sprzyja przejsciowemu zwiększeniu ich ego
h) mają kompleksy
i) nie zrealizowali się w realnym życiu społecznym
j ) w internecie mają poczucie bezkarności
k) nie mają wzorców
l ) mają kłopot z konstruktywnym wyrażaniem myśli, łatwiej jest bluzgać
ł ) powielają stereotypy przekazane im przez poprzednie pokolenia i obecną kulturę masową
m)mają bardzo silne uprzedzenia , które sprawiają, że ich działanie staje się 
    irracjonalne, uogólnione, niesprawiedliwe.
n)są homofobami,rasistami,antysemitami, islamofobami, ksenofobami,seksistami, 
o) poniżają innych by sami poczuć się wyżej w hierarchii grupy
p)

Doszłam w wyliczaniu złych, szkodliwych społecznie cech niemal do końca alfabetu, a pewnie jeszcze wiele z nich pozostało nie nazwanych... Gdyby sięgnąć dalej  prostą drogą od internetu doszlibyśmy do przestępstw popełnianych z nienawiści.

W ramach eksperymentu zorganizowanego w internecie przez zespól specjalistów do walki z przestępczością w sieci, sprowokowano reakcję młodych ludzi poprzez videoblog fikcyjnej pani Grażyny, osoby o skrajnie religijnych poglądach. Na kilka milionów jego widzów ok 40 tys z nich zareagowało na to silną agresją. Pani ta dostala nawet video filmy , na których mężczyżni grozili jej śmiercią , demostrując co zamierzają jej zrobić. Ciekawe, że żaden z nich nie bał się rozpoznania i ukarania. Czy to świadczy o całkowitym poczuciu bezkarności? Dlaczego taka ogromna grupa młodych ludzi wybrała agresję, a nie zwykłe zaprzestanie oglądania videobloga?

W Polsce powstają organizacje mające przeciwdziałać i zapobiegać hateowi /heitowi w sieci.
Dzięki funduszom unijnym w najbardziej zagrożonych (?) województwach Polski: lubelskim i podkarpackim prowadzi się szkolenia nauczycieli gimnazjalnych by popularyzowali wśród uczniów grę komputerową Hate Over . Zastanawiam sie jak to sie ma do liczby dzieci w całym kraju grających codziennie w ociekające krwią i przemocą gry?W USA mówi się coraz głośniej o konieczności wprowadzenia regulacji prawnych wobec nienawiści w internecie.

A ja gdy spotykam się z hatem , czuję sie w sieci jak w ciemnej ulicy nocą. Przerażona.



niedziela, 16 sierpnia 2015

Krzyczeć się chce ( Abuse)

2 sierpnia 2015 (01.11) niedziela

Od dziś wchodzi w życie ustawa antyprzemocowa. Jak to żle brzmi. Zbyt formalnie. Jakbym słyszała obojętnych urzędników, którzy będą wcielać ją w życie. A za tą informacją kryje się szansa na konkretną, skuteczną pomoc dla tysięcy ludzi, przede wszystkim kobiet. Także nadzieja na zmianę naszego myślenia o przemocy jako zjawisku, z którym nie bardzo wiadomo jak sobie radzić.Wobec którego bywamy bezradni.

15 sierpnia 2015 / 16 sierpnia 2015  z niedzieli na poniedziałek

Powyższymi slowami dwa tygodnie temu zaczełam post i nie moglam się zebrać by go rozwinąć. Bo kogo obchodzi marginalne zjawisko przemocy domowej? Kto ma ochotę czytać o sprawach trudnych, ciężkich, smutnych? Czy ja mam ochotę o nich pisać? I tak płynąłby pewnie dzień za dniem , rosłoby moje poczucie winy z powodu nienapisanego ważnego posta, gdyby nie kilka wydarzeń, które nagle zmieniły ogląd rzeczy...

W  telewizji nadano reportaż z jakiejś wsi w Polsce. Pięćdziesięcioletnia kobieta zamordowana, a jej dorosła córka ciężko ranna . Zabił je w rodzinnym domu ich mąź i ojciec. Rodzina z tzw niebieską kartą, czyli w domu była przemoc.Ktoś o tym wiedział, jakieś służby się kobietami opiekowały.Sprawca prawdopodobnie był karany i mimo to nikt nie zapobiegł tragedii...Wokół miejscowi ludzie z transparentami :'Stop przemocy domowej !' ,' Żądamy ustawy antyprzemocowej! 
 Pytania nasuwają się same. Dlaczego mężczyzna , który stosował przemoc wobec żony nadal z nia mieszkał?  Dlaczego ona została z nim? Jakie kary nałożono na nim za poprzednie czyny, skoro nie odstraszyły go od ponowienia zbrodni? Dlaczego nie poddano mężczyzny badaniam psychiatrycznym, przecież nie może być normalnym ktoś kto maltretuje bliskich? 

Tego samego dnia w Tok Fm rozmowa z autorką reportaży o przemocy w zakładach zamkniętych.

Zakonnica maltretuje dzieci w domu dziecka. Pani ordynator oddziału psychiatrii młodzieżowej znęca sie w wyjątkowo okrutny sposób nad pacjentami a personel jej wtóruje.'Władza nad ludżmi pozostającymi w warunkach odizolowania od spoleczeństwa sprzyja uaktywnianiu się najbardziej psychopatycznych właściwości człowieka'- komentuje dziennikarka. Dom rodzinny to nie miejsce izolowane , czy aby na pewno? Dlaczego maltretowane kobiety ( 90 procent sprawców to mężczyżni) skarżą się, że rodzina nie reaguje? Dlaczego mają poczucie, że znikąd pomocy,że są na świecie same, tylko ona i dręczyciel? Jak to możliwe skoro mają rodziców, rodzeństwo, dzieci ?

Psychology of an abuser: Why do people physically & psychologically abuse…:


W czasie wizyty u mojej kosmetyczki pytam o zdjęcie dziewczynki stojące w gabinecie. To córka, dziś dwudziestokilkuletnia kobieta. Ma dobrą pracę, własne mieszkanie w sąsiedniej dzielnicy. Nie widziały się od dwóch lat. Córka nie odwiedza rodziców , zwiazała się z mężczyzną , który ją bije. Nie pozwala jej widywać się z rodziną i koleżankami. To one , przestraszone i pełne wspólczucia , donoszą matce o kolejnych awanturach u córki. O policji , która tam bywa wyzwana przez sąsiadów.Któregoś lata było tak żle, że  dziewczyna uciekła od partnera. Wróciła do rodziców na rok. - Jaka wtedy byłam szczęśliwa- wspomina ze łzami w oczach matka- Nareszcie była bezpieczna a ja spokojna. - . Przychodzil, prosił, przekonywał, mówił o miłości - wróciła. Dwa tygodnie potem matka zobaczyła jej zdjęcie na Facebooku - cała twarz w siniakach. Ona już nawet nie widzi jak żle wygląda  , dopiero koleżanka zwróciła córce uwagę,że jest przecież posiniaczona. Zdjęcie wycofała, z koleżanką zerwała kontakt. Do rodziców też przestała się odzywać. Podobno mają zamiar się pobrać..

. Staram się sobie wyobrazić co kieruje postępowaniem tej dziewczyny. Dużo napisano już o portrecie psychologicznym ofiar przemocy. Poczucie własnej bezwartosciowości, poczucie winy, brak kontroli nad swoim życiem - wszystkie te cechy wydają się być jednak wtórnymi, nabytymi w czasie doznawania przemocy. Co było wcześnie? Badań jest niewiele, na pewno miłość i silna wola związania swego życia z tym ,a nie z innym człowiekiem. O cechach charakteru maltretujących bandziorów wiemy jeszcze mniej, a szkoda, bo taka wiedza może ułatwić prewencję. 

Wiadomo,że zbrodnie powstałe w wyniku maltretowania w rodzinie stanowią ogromny procent ogółu zbrodni. I nie należy wiązać ich z marginesem społeczeństwa, z alkoholizmem czy narkotykami - choć przemoc ma i takie tło. Badania, a także szacunki ( bo wielka liczba aktów przemocy domowej nie jest ujawniona ) mówią,że przemoc ma miejsce w połowie wszystkich polskich rodzin! My sami, zabierając głos w badaniach na ten temat oceniamy prawdopodobieństwo występowania przemocy domowej na 60 procent! Widać mówią przez nas własne obserwacje czy doświadczenia. Przemoc fizyczna, gwałt , przemoc finansowa, psychologiczna  są stosowane w wielu, na zewnątrz porządnych rodzinach. Im wyższe wykształcenie tym bardziej przemyślna, trudna do zauważenia przemoc.
More people are concerned with why women stay in abusive relationships than why…:


Mam koleżankę, elegancką , wykształconą panią dyrektor dużej instytucji. Pewnie nigdy bym się nie dowiedziała jak wyglada jej życie gdyby nie jeden telefon.. Głos po drugiej stronie był przytłumiony, przepełniony strachem i łzami. Jednocześnie słyszałam rytmiczne walenie pięściami o drzwi. Przerażona, chciałam wiedzieć co się dzieje i usłyszałam, że to nic..Że to tylko jej mąż ma atak gniewu, a ona zamknęła się w łazience. On tak obrzydliwie wyzywa ją od szmat, brudnych kur i czegoś tam jeszcze.. I,że jej smutno i trochę się boi, ale to powinno mu zaraz przejść..Chciałam wezwać policję, nie chciała..Potem tylko trwałam z nią, ja po drugiej stronie telefonu, ona tam na podłodze pod drzwiami łazienki..Następnego dnia opowiedziała ,że z mężem praktycznie nie są razem od lat, ale mają wspólne mieszkanie i żadne nie chce się wyprowadzić..Przy awanturach prowokowanych przez męża są czasem dorosłe dzieci. One też nic nie robią gdy ojciec podnosi rękę na matkę. Kiedyś wypadły jej od tego włosy, przez rok nosiła perukę. Poszła wtedy do psychologa. I co, i nic. Czy jest sama sobie winna? I tak  i nie. Nie wydawajcie wyroku, jeśli nie rozumiecie.


Przemoc ma nie tylko twarz męża, ojca, partnera. Coraz częściej ma twarz własnego dziecka. Wściekłej nastolatki rzucającej matka o podłogę. Dorosłego syna okradającego i bijącego starszych rodziców . Młodego małżeństwa mordującego ojca...Ostatnio pojawiły się w telewizji filmy pokazujące skarżących się starszych ludzi. Tyle że matki i ojcowie się rzadko skarżą, a już na pewno nie przed prokuratorem. Wstyd im, to tak jakby przyznawali się do winy, że żle wychowali swoje dziecko. A i serca rodzice mają miękkie..Nie chcą dziecka skrzywdzić.

Krzyczeć się chce. 

niedziela, 9 sierpnia 2015

Z wnuczętami w górach Olimpu

10.08.2015  godz 2.06 Znowu poniedziałek

A może i dobrze. Bo coś znów mi sie na wspomnienia zebrało...

Bo dni takie upalne..A ja tak dawno nigdzie nie wyjeżdżałam. I pomyśleć, że kiedyś co wakacje brałam dziecko, mamę lub partnera i nad wodę wielką i głęboką. Potem zostałam sama i jakoś te wakacje straciły urok. Byłam samotna na plaży, samotna w tlumie wczasowiczów, samotne letnie wieczory gdy obok roześmiane towarzystwo. No i zaczełam zostawać w domu. Nawet nie wiem jak się to stało.Obiecałam sobie ,że będę wyjeżdżać z wnuczętami, gdy rodzice będą musieli pracować.
Ale  moje dziecko oddało swoje dzieci drugiej babci, która ma dziadka. Czy jest przez to lepsza ode mnie?

Czy ja  poświęcałabym wnuczętom mniej uwagi, troski?Czy nie czuwałabym nad ich bezpieczeństwem ? Całe życie to trenowałam to z moim dzieckiem, dlaczego teraz gdy jestem starsza, uważniejsza, dokładniejsza - miałoby być inaczej?A może chodzi o to, ze nie mogłabym utrzymać na wakacjach dwojga wnucząt, a tamtych dziadków na to stać? Ale własciwie dlaczego miałabym utrzymywać dzieci moich dzieci? Czy ja kiedykolwiek prosiłam rodziców by utrzymali moje dziecko? Nawet mi to przez myśl nie przyszło, przeciwnie, sama zapraszałam ich na wakacje, wczasy, wyjazdy i sama za to płaciłam. Milo mi było gdy chcieli się przy okazji zająć moim dzieckiem. Czy nie wystarczy ,że fundują wnuczętom lody, kino, karuzelę i tysiące innych wczasowych przyjemności?

I ja zabierałabym wnuczęta na plażę , uczyła pływać, budowała z nimi średniowieczne twierdze z piasku. Na spacery kilometrami brzegiem plaży. Wspinałabym się na latarnie morskie, choć mam lęk wysokości.Zwiedzałabym stare bunkry na plaży.Sponsorowałabym  portrety dzieci malowane przez deptakowych artystów.A w powrotną drogę zabierałabym wnuczeta ciuchcią na kołach. Zwiedzałabym, tak jak kiedyś z moim dzieckiem, stare pałace i zamki. Uczyłabym, tak jak mnie uczono, rozróżniać ptaki i zwierzęta przy leśnych szlakach.Jeśli trzeba rozbiłabym namiot i zorganizowała obozowisko, przy okazji ucząc wnuczęta radzenia sobie w warunkach campingowych. Pojechalibyśmy na wycieczkę rowerową po okolicy.

Dopilnowałabym też żeby:     - nie utopily sie
                                                - nie poparzyły na slońcu
                                                - nie przeziębiły
                                               - nie jadły niemytych owoców
                                                  -nie spadły z karuzeli
                                                - nie chodzily po wydmach
                                                - nie sypaly piaskiem
                                                - nie siedziały w mokrym kostiumie
                                                - nie wchodziły do wody gdy są rozgrzane
                                                - nie oddalały się poza pole mojego widzenia
                                                - nie pływały kajakiem bez kapoka
                                                 - nie skakały z wysokości
                                                 - nie pełzały po ziemi
                                                 - nie zabierały zabawek innym dzieciom
                                                 - nie dotykały obcych psów
                                                 - nie wypływały w morze na materacu
                                                 - nie...
                                                   
Czy mam wystarczajaco wysokie kwalifikacje? 


I uwaga , moje dziecko, gdybyś przypadkiem przeczytalo to kiedyś - spójrz na datę tego posta. Jesli
moje wnuczęta nie przekroczyły jeszcze 14 lat, a wyrosły już z pieluch - rozważ proszę swoje zezwolenie na zabranie ich na zagranicze wakacje. Moi rodzice zabrali mnie pierwszy raz za granicę gdy miałam 11 lat. Do tej pory pamiętam z tego pierwszego wyjazdu bardzo wiele. Pojechaliśmy do socjalistycznej Jugosławii, państwa, które , jak na obóz wschodni było pod każdym względem bardziej światowe.Co prawda w tamtejszym nowoczesnym i eleganckim nadmorskim hotelu również można było przehandlować polską suszarkę do włosów za sieczkę prawdziwych korali, ale poza tym świat miał całkiem inną barwę. Pamiętam niebieskie morze i gorące słońce. Cyprysy i konwalie wielkości człowieka.  Kolczaste jeżozwierze w wodzie i rozgwiazdy przed rybackimi chatami.Kolacje na otartym tarasie gdzie grała orkiestra, wiał ciepły wiatr od morza i cykały cykady. Tam po raz pierwszy poczułam jak ważna jest umiejętność eleganckiego zachowania przy stole, do czego używać których sztućców i w jakiej kolejności.Co robić z serwetką i jak jeść krewetki. A przede wszystkim, że jedzenie nożem i widelcem nie jest jedynie fanaberią rodziców. Dotychczas po pokrojeniu mięsa odkładałam nóż i posługiwałam się samym widelcem. Na tamtym tarasie przeszłam  przyśpieszony praktyczny kurs używania obu sztućców.Przerabiałam go pod surowym okiem stojących obok kelnerów, którzy tylko czyhali aż odłożę nóż i zacznę dziubać widelcem i zabierali mi talerz z niedojedzonym daniem. Spieszyłam się z jedzeniem jak nigdy wcześniej , mimo to talerze z pysznymi daniami odchodziły, jeden po drugim do kuchni. Wpadłam w  rozpacz. Oto tu, w tej eleganckiej restauracji, pośród tak wielu wykwintnych potraw - grozi mi śmierć głodowa! W końcu rozbawiony tata ulitował się nade mną i wyjaśnił jak ułożyć OBA sztućce by zasygnalizować obsłudze,że jeszcze będę jadła lub ,iż już skończyłam.
 Podróże kształcą i niech to sobie będzie truizm, ale tak jest.

Tak więc dziecko moje, chciałabym zabrać twoje dzieci za nasze granice. Wystarczy ,że opłacisz im pobyt i przelot, a ja zorganizuję resztę. Mam nadzieję, że w chwili gdy to czytasz moje wnuczęta nie są jeszcze nastolatkami, bo gdyby..to przechlapane. Wszyscy będziemy za starzy. Ja, bo wiadomo. One, bo już nigdy nie powtórzę wyjazdu za granicę z naburmuszonym, ustawicznie niezadowolonym nastolatkiem. Nie będę odpędzała wakacyjnych wielbicieli płci obojga ani przeszukiwała pokoi hotelowych w poszukiwaniu nastoletniej pociechy. Już to przerabiałam , teraz sami się męczcie.

Ale jeśli moje wnusiątka mają po 10 - 12 lat, jedziemy! Na rozgrzewkę proponuję Chorwację.Niechże zobaczą te piękne kolory nieba i ziemi. Dubrownik, jedno z najpiekniejszych miast świata. Pałac Dioklecjana w Spilcie, już odbudowany po wojnie. Przy okazji przemycę im kawałek wspólczesnej historii i opowiem o przyczynach wojny w byłej Jugosławii.Opowiem jak ten piękny kraj wyglądal bezpośrednio po wojnie. Ile nieszczęścia przyniosła ona miejscowym miastom i ich mieszkańcom.Przyjechałam to w poszukiwaniu dawnych pięknych wspomnień a zastałam ruiny, zgliszcza, wypalone domy, wymarłe wioski . I ludzi , którzy mieli krew na rękach. Potem dla otuchy pokażę im ławkę nad portem w Trogirze. Pod palmą, tę samą i w tym samym miejscu co przed laty gdy tata robił nam na niej zdjęcie. Zabiorę moje dzieciaczki do nadmorskiej tawerny w ciepły letni wieczór i postaram się by zasmakowały we 'frutti di mare' tak jak ja przed laty.Uwielbiam krewetki do dziś. Ciebie, dziecko też nauczyłam tego smaku.

 W kolejne wakacje pojedziemy do Włoch, tak jak kiedyś z tobą.Pokażę im Wenecję, kto wiem może ostatni raz zanim zaleje ją morze. Popłyniemy gondolą. Zostaniemy na placu Św.Marka do wieczora by potem w zachwycie słuchać  tam światowej sławy orkiestr grających niezapomniane przeboje.Usiądę z nimi przy stoliku na świeżym powietrzu w jednej z najdroższych na świecie kawiarenek i zafunduję najdroższe na świecie lody.Niech chłoną zapach Wenecji, morza, kanałów, wieczoru. Starego miasta i starych kamienic. Niech słuchaja obcojęzycznego tlumu turystów. Niech zapamiętają to na zawsze.

Dalej Kreta. Cale dwa tygodnie na tej wyspie.Miasto pod Olimpem. Opowiem im o Zeusie i Herze, o Posejdonie i Hestii, o Hadesie i Demeter, Afrodycie i Hefajstosie. Kiedy słucha się tego patrząc na ponure, ogromne, ginące w niebie góry Olimpu każda legenda jest głębsza, prawdziwsza , bardziej zrozumiała niż na lekcji historii w szkole. Znacznie łatwiej jest wyobrazić sobie bogów greckich spoglądających na ludzi z wysokości Olimpu.Można też nareszcie zrozumieć dlaczego widok tych gór tajemniczych i grożnych skłaniał starożytnych Greków do tworzenia legend o wszechmocnych wladcach o ludzich cechach.Popłyniemy rybacką łodzią na Spinalongę  by dowiedzieć się jak w latach 50 tych ub stulecia wyglądalo życie trędowatych skazanych na przebywanie w tym miejscu wiecznego odosobnienia. Jak wiele można dowiedzieć się o tam o ludzkiej naturze.

Jeszcze dzień na zwiedzenie przyczepionych do zboczy gór , nadmorskich klasztorach. Cofnięcie sie w czasie o cale wieki. To doświadczenie pozostajace w pamieci na całe życie.
I czas na Grecję starożytną  choc wspólczesną. Pokażę moim wnuczętom Akropol nocą.Wyjaśnię jak wyglądało życie sportowe czasów antycznych przy okazji wizyty na jednym z zachowanych wysoko w górach stadionów. Wytłumaczę co wspólnego miał Hipokrates z Igrzyskami Olimpijskimi i jak narodził się zawód lekarza. Pokażę pierwsze starożytne szpitale- sanatoria. Może uda mi się sklonić moich potomków do zadumy nad ludzką myślą i geniuszem.Opiszę sceny odgrywające się w wyroczni w Delfach. Zacytuję Słowackiego nad grobem Agamemnona. Pod Termopilami opowiem o Sparcie . Wyjaśnię skąd wzięło się powiedzenie : prowadzić spartańskie życie i odmitologizuję  historię. 

Postaram się by dzieci nie tylko się nie znudziły, ale nie miały chwili czasu na marudzenie, zbyt zajęte przeżyciami. I będę miała nadzieję, że któregoś dnia przyjadą tu ze swoimi dziećmi...