Popularne posty

piątek, 29 lipca 2016

Moms

29 lipca 2016 piątek/ sobota

Siedziałyśmy pod sosną w gorący letni wieczór. Na trawniku osiadala mgielka , w drewnianej skrzyneczce palila świeczka , malenkie ptaszki z czerwonymi ogonkami oprowadzaly po ogrodzie swoje mlode. A my nad tartą z porzeczkami rozwodzilyśmy się nad wspanialymi osiągnięciami naszych mlodych... Czulość , milość i duma skapywaly z każdego slowa. Prześcigalyśmy się w wymienianiu zalet naszych doroslych dzieci, gdy nagle...Oczy naszej koleżanki zaszklily się ...

- Mój syn się  mnie wstydzi- wyznala ni z tego ni z owego . Łza splynela jej po policzku na ciasto , ktore podnosila wlaśnie do ust.
Zaprotestowalyśmy gwaltownie i bez sensu. Ale ona już rozkleila się na dobre. 
- Zaczelo się gdy byl nastolatkiem. Wszystko co mówilam bylo zle i głupie. Każdy zupelnie przypadkowy kolega byl w jego oczach mądrzejszy ode mnie. Myślałam , to typowe dla nastolatka - minie z wiekiem. Ale nie minelo. -
Do kieliszka z czerwonym winem za łzą kapnelo coś z nosa. Gorliwie podsunelyśmy naprędce urwany papier toaletowy. 
- Jeśli ugotuję obiad wszystkim smakuje, on na pewno powie, że kartofle są za bardzo rozgotowane.
Świeżo posadzony przeze mnie w ogrodzie krzew jest dla niego szpetnym chwastem. Gdy przyznam, że przytylam - na pewno z gorliwością potaknie. Kiedy schudlam - widocznie mam pretensję do figury nastolatki.Kiedy do niego dzwonię - zawsze nie w porę. Jeśli nie daję znaku życia- pewnie mi za dobrze i już nikogo nie potrzebuję. Wszystko i zawsze robię nie tak. Nawet mój pies szczeka glośniej niż inne - co syna bardzo irytuje.-

Przyglądalyśmy się jej uważnie nie bez pewnego zażenowania . O wlasnych dzieciach nie mówi się żle. Bo jeśli nie są takie jak powinny być  to w końcu na pewno nasza, matek wina. Poza tym matka Polka swoje dzieci kocha bezkrytycznie . A jeśli coś nie tak - zaciska usta i znosi to w milczeniu.

-Co zrobiłam żle ? - koleżanka podąża tropem naszych mysli.- W ktorym miejscu popelnilam błąd ?-

Nie wytrzymujemy. - Moja corka uważa ,że wszystko co maluję to kicz - wyrywa się drugiej z nas. Zważywszy ,że mówi to malarka o uznanej pozycji , zwierzenie to brzmi niewiarygodnie. - Słowo daję. Kiedyś nawet pytalam ją o zdanie zanim pokazalam obraz innym. Gdybym sluchala dalej tego co mówi pewnie żaden  nie ujrzalby światla dziennego.-

- A moje dziecko uważa, że nie nadaję się na babcię. Jestem za tolerancyjna , za lagodna. Ale gdy  zabronię wnukowi oglądania telewizji w czasie wizyty u mnie - natychmiast neguje wydany przeze mnie zakaz. Ponieważ to się często powtarza, wnusio już nauczyl się, że zakazy babci można lekceważyć. Uśmiecha się przy tym tak samo lekceważąco jak jego ojciec. Smutne.-

-Ja nigdy nie proszę mojego syna o pomoc... - wyrywa się innej. - Kiedy ma naprawić odkurzacz to nie dość ,że się nagdera to jeszcze zabierze jedną śrubkę do wymiany i przez rok jej nie wkręci. Jakby bez odkurzania moglo się przez rok obejść. Nauczylam się już sama reperować sprzęt a w trudniejszych sprawach placę fachowcowi.  -

Butelka po winie jest już pusta. Szkoda. 

- Kiedyś przed wigilią pół dnia odgarnialam śnieg z podjazdu, żeby mógł zaparkować  samochód. Utyrałam się jak osioł, a on od drzwi do mnie z pretensją , że nie dokladnie. Myślałam ,że ze złości odwroci się i odjedzie.. Gdyby tak zachował się ktoś obcy wiedzialabym co powiedzieć. Gdy przykre slowa padają z ust najblizszej osoby to okropnie rani -

- Ja nie mogę nikogo przy córce skrytkować by sama natychmiast nie być  skrytykowana. Obcy ludzie są mądrzejsi, lepsi, sympatyczniejsi, bardziej potrzebni niż matka. Mam czasami uczucie ,że potwornie ją irytuję. Jakby nigdy nie wyrosła z okresu gdy byla nastolatką.Irytują ją ludzie starzy. Pomyśleć ,że kiedyś będę  stara...-

- Nie wiem jak wy, ale ja zawsze myślalam ,że moje dziecko bedzie takie jaka ja bylam dla rodzicow i dziadków. Wychowalo się przecież w cztero- pokoleniowej rodzinie, gdzie każda choroba babci  byla zmartwieniem wszystkich. Teraz w domach trzydziestolatków nie ma miejsca dla matki czy ojca. Musimy zachować samodzielność do najpóżniejszej starości, za wszelką cenę.-

Milkniemy. Za dużo zostalo powiedziane. To przez ten opadajacy letni wieczor. I wino. 

Kochamy przecież nasze dzieci najbardziej na świecie. Są sensem i radością naszego życia. Pamietamy każdą dobrą chwilę razem. Upychamy w zakamarki pamięci smutki, żale , niepokoje, złe momenty. I mamy nadzieję ,że w końcu będzie dobrze. Przecież one nas też kochają, prawie tak jak wtedy gdy byly male. Tylko są takie zajęte. Muszą wychować wlasne dzieci, trudno by pozwalaly sobie na sentymenty.

Czasem jednak ogarnia czlowieka jakaś tęsknota i tak bardzo potrzebne jest czule slowo, nić porozumienia dająca tyle szczęscia., pewność...

Następnego dnia zdaje sobie sprawę z wlasnego przeczulenia. Krytycznie slucham mlodszej koleżanki z pracy , która narzeka,że matka po poważnej operacji stale czegoś od niej chce.
W supermarkecie odwracam się słysząc  jak mloda kobieta mówi do własnej matki trzymajacej jej dziecko : 'Może byś się szybciej ruszala !' . Mam ochotę zwrócić uwagę pięciolatkowi , ktory krzyczy do matki :'Glucha jesteś ?!' . Ale milknę gdy ta odpowiada spokojnie, bez żalu : ' Nie syneczku, nie jestem glucha tylko się zamyśliłam.' . Masz matko to na co sobie zasłużyłaś.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz